Wszystko o operacji KREGOZMYKU L5/S1
Hej Wszystkim! Mam na imię Kinga i mam 26 lat. Chciałam opowiedzieć Wam moją historie z życia wziętą o mojej planowanej operacji na Kregozmyk L5/S1 - część ledzwiowa kręgosłupa. Dużo o tym myślalam aby stworzyć taki blog ponieważ, jak byłam przed operacją to nic sensownego w internecie nie było napisane na temat KREGOZMYKU, a człowiek ciekawy i szuka różnych informacji. I ja jako dobra duszyczka chciałam Wam opowiedzieć jak to wygląda krok po kroku..
a więc..
Rok temu, pewnego dnia obudziłam się z bardzo wielkim bólem kregosłupa, z tak wielkim że nie byłam w stanie wstać z łóżka o własnych siłach, strasznie mnie kuło i jakby naciskało na jakiś nerw który paraliżował moją całą prawą nogę, od góry do samego dołu. Nie mogłam stać na nogach to było straszne. Nawet mój chłopak który trzymał mnie mocno prowadząc mnie do toalety nie mógł patrzeć jak ja bardzo cierpie i płacze z bólu. Ciągle leżałam, aż mój chłopak pojechał do apteki i kupił mi lekarstwa na rozluźnienie mięśni, i dopiero wtedy po paru godzinach odczułam ulge.. Uff.. Później z dnia na dzień było lepiej i wróciłam do normalnej sprawności ale nie dało mi to spokoju i poszłam zrobić sobie rezonans magnetyczny. I cooo... okazało się że mam przesunięty kręg 13mm któy uciskał na nerw, i niestety przesuwał się blisko rdzenia kręgowego który mógł mnie sparaliżować i mogłam wylądować na wózku inwalidzkim.. Ale każdy mówił , Kinga idź jeszcze do fizjoterapeuty, do innych ortopedów bo przecież operacja to ostateczność, a ja no tak mają rację.. Poszłam do dwóch fizjoterapeutów i każdy powiedział to samo że masaże i ćwiczenia są tylko na chwile, a operacja prędzej czy później jest nie unikniona. Później poszłam znowu do innych ortopedów i niestety potwierdzili słowa fizjoterapeutów .. OPERACJA TO KONIECZNOŚĆ, ponieważ kręgozmyk jest bardzo duży. No i załamka.. ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.. Szukałam dobrego szpitala i ortopedy aż w końcu znalazłam się na wizycie u doktora Wojciecha Kąckiego, profesor ortopedii w Szpitalu Ortopedycznym w Zakopanym i mi powiedział żebym się zdecydowała na Zakopane albo Poznań, bo to dwie najlepsze kliniki ortopedii w Polsce. A że mieszkam na podkarpaciu to do Zakopanego miałam bliżej i padło na Zakopane.. więc doktor zapisał mnie do kolejki na NFZ.. i czekałam, czekałam aż się doczekałam:) Pół roku później przyszły dokumenty że jest zaplanowana moja operacja na dzień ......... i mam się stawić o godzinie ..... zostało mi tylko czekać na tą datę i się przygotować ponieważ przed operacją trzeba zrobić grupe krwi, mocz, zaświadczenie od lekarza rodzinnego, zaświadczenie od stomatologa, i ewentualnie od lekarza jeżeli ktoś ma problemy z nadciśnienim albo tarczycą.. ale spokojnie to wszystko co jest potrzebne macie napisane na dokumencie który przychodzi z planowaną datą operacji..
Przyszła data w której mam się stawić w szpitalu, odwiózł mnie tato i wchodząc do szpitala podchodzi się do okienka rejestracji na oddział szpitalny, chwilkę się tam czeka w kolejce, ale jak już podchodzisz do okienka to wypełniasz ankiete, Pani Cie wpisuje na oddział i daj taką opaske na ręke z Logo szpitala. Następnie pokazuje Ci gdzie masz się kierować na swój oddział do którego przynależysz, ja np należałam do oddziału dziecinnego ponieważ tam mieli najmniejsze kolejki na operacje, a to że mam 26 lat to czułam się jak ciotka klotka hehe :) Przyszłam na oddział i poszłam do pielęniarki oddziałowej która pokazała mi miejsce gdzie mam usiąść i czekać na przyjęcie.. więc tak sobie czekałam ponad 2 godziny aż w końcu ktoś po mnie przyszedł i dał dokumenty do podpisania , póżniej pokazał mi moją sale i łóżko :) Następnie rozpakowałam się, przebrałam w dresy i poszłam do lekarza z oddziału na wywiad w którym pytał dosłownie o wszystko związane z moją dolegliwością a także badał mnie i mój kręosłup (np: kazał się pochylić, zgiąć kolana, ruszać palcami u stóp, kazał przejść pare kroków na palcach i na piętach; Po tym powiedział mi że będe mieć na następny dzień konsylium w której będą brać udział wszyscy lekarze z całego szpitala a także profesor i dyrektor szpitala dok. Zarzycki Daniel. I tak się stało nadszedł kolejny dzień, przyszła rano po mnie oddziałowa i zabrała na konsylium.. wyglądało to tak że idzie się po czerwonym długim dywanie z koszulką podniesioną w górze (żeby wszyscy widzieli miejsce do operacji) a po prawej i lewej stronie siedzą wszyscy lekarze ok.30 osób i patrzą na mnie , ale jak dochodzi się do końca dywanu to tam siedzi prof. Zarzycki który prosi o pochylenie się i on ostatecznie po rozmowie z innymi stwierdza czy nadaje się na stół operacyjny czy nie. Ale w moim przypadku okazało się że mam duży kręgozmyk i kwalifikuje się, tak więc zostało mi tylko czekać na termin którym powiedzą ,,KINGA JUTRO MASZ OPERACJE,, :) ..
Mineło 2 dni, i rano przy wizycie doktora oznajmili mi że mam jutro operacje, i idę z sali pierwsza o 7:30 .. oczywiście ucieszyłam się że idę z samego rana bo przynajmniej będę mieć szybko to za sobą, ale i nerwy się wkradły tylko że już nic nie mogłam zrobić, bo w końcu potrzebuje tego..
W ten dzień co mnie informowali że mam na następny dzień operacje to pielęniarki zakładają welflon, pobierają krew, można jeść tylko do 18:00, dostajesz czopek na wypróżnienie się ale to wieczorem i trzeba się wykąpać pod prysznicem w specjalnym płynie ze szpitala który Oni dają , łącznie z włosami, a także rano trzeba się w tym płynie wykąpać przed operacją ale już bez mycia włosów. No i dzień zleciał, przyszedł wieczór i przyszły do mnie pilęgniarki żeby zmienić mi pościel na czystą bo po kąpieli tym płynem trzeba mieć łóżko zdezynfekowane, no to poszłam się wykąpać i położyłam się w czystym łóżku i czekałam.. za jakąś godzine przyszła pielęgniarka dała mi zastrzyk w brzuch przeciwzakrzepowy, kroplówke i w końcu usnełam.
Godzina 4:00 rano przyszła pielęgniarka kazała mi iść się wykąpać z tym płynem i dała mi specjalne ubranko koloru niebieskiego a także pampers.. i po prysznicu miałam się w to ubrać. Jak już to zrobiłam wróciłam do łóżka, dostałam kroplówke, później kolejną, miałam leżeć i czekać aż przyjdą po mnie zabrać mnie na blok operacyjny...
Godzina 7:00 przyszły dwie pielęgniarki i zabrały moje łóżko razem zemną na blok operacyjny, jadąc na łóżku oczywiście ciągle mnie rozśmieszali żebym tylko się nie denerwowała ale niestety to jest silniejsze od Nas.. Dojechaliśmy na doł na blok operacyjny i kazali mi przejść na inne łóżko i moje pielęgniarki poszły na oddział a ja zostałam z Panią anastazjolog która z pielęgniarzem wzieła mnie na łóżku na blok.. jeszcze kontaktowałam, ona mówiła mi co i jak, informajcji bardzo dużo a po operacji się mało pamięta, w pewnym momencie dała mi ,,głupiego jasia,, w zastrzyku i 5 minut mineło Kinga odleciała.. :)
6 godzin później zaczeło się wybudzanie mnie na sali pooperacyjnej.. wyjeli mi rurke z buzi dzięki której byłam podłączona do aparatury która pomagała mi oddychać, powiedzieli że dostałam znieczulenie ogólne czyli całego ciała, miałam założony cewnik i dren, anastazjolog powiedziała że jak rusze palcami u stóp to pozwoli mi wrócić na oddział , bo jeżeli by były jakieś komplikacje albo kiepskie wyniki podczas operacji to musiałabym być jedną dobe na oiomie. Ale na szczęście wszystko było Ok, palce sprawe więc zaczeli mnie przewozić na oddział.. mijając sale wybudzeniową czekały z moim łóżkiem już na mnie moje pielęgniarki z oddziału , najgorsze było to że musiałam się przenieś z jednego łóżka na drugie, masakra ale pomogły pielęniarki bo mnie złapały w 3 i przerzuciły, i zawiozły na sale.